Miała być spódnica, ale jak wykroiłam, zszyłam boki i przymierzyłam, okazało się, że to co miało być pasem spódnicy, idealnie zakrywa biust. Hmmm... od przybytku głowa nie boli, materiału jeszcze sporo zostało, więc czemu nie uszyć dwóch ciuchów? Sukienka też się przyda. Tylko jak wykończyć górę? Ramiączka? Nie, za prosto. Kołnierzyk, mały, zgrabny, a może zwykła prosta góra, naszpikowana nitami, albo najzwyklejszymi agrafkami? To już brzmi ciekawiej, ale po co sobie utrudniać, skoro najprostsze rozwiązania mogą być równie dobre. Ostatnio szyłam sobie halkę, do zbyt krótkich sukienek i został mi skrawek koronki. Skroiłam, przyszyłam i... poniżej efekt:)
Koronkę tylko obrobiłam, ale zastanawiam się, czy nie wykończyć jej jakoś porządniej.
Na razie pozostawiam w stanie surowym, bez wykończenia góra nadal jest lekka.
Wykrojenie i uszycie tej sukienki zajęło mi godzinę!
Żeby nie było zbyt smutno potrzebowałam akcentu kolorystycznego. Założyłam buty w mocnym odcieniu różu, które uwielbiam. Są wysokie, ale podeszwa, zrobiona z miękkiej, traktorowej gumy, sprawia, że stopa w nich odpoczywa:)
Fryzurka nazywa się "Ala Kinia" - moja przyjaciółka Kinga bardzo często upina tak włosy. Odkryłam, że jest to doskonały sposób na wyczarowanie błyskawicznej i jak dla mnie radykalnie nowej fryzury, nadającej się na wszelkie okazje.
Następnym razem, tworząc będę robiła zdjęcia, na razie nie zdradzam tajników kroju sukienki
Usta po raz pierwszy pomalowałam soczystą, matową czerwienią. Całkiem nieźle wyszły.
Nie przepadam za przeładowaniem, więc jedyną biżuterią, jaką dodałam do zestawu
były pierścionki w kolorze starego złota.
Kurtka "ramoneska" sprawia, że zestaw nie jest taki grzeczny i idealnie pasuje na spotkanie z przyjaciółmi. Do kurtki musiałam zmodernizować "Ala Kinię" i mogę ruszać w miasto:)
Ciekawe jaki będzie ten wieczór?